Xiaomi SU7 Max, flagowy elektryczny samochód chińskiego producenta, przyciąga uwagę zarówno swoimi osiągami, jak i kontrowersjami. Z ceną zaczynającą się od 299 000 juanów (około 170 000 zł), SU7 Max oferuje imponującą specyfikację – baterię o pojemności 101 kWh oraz dwa silniki generujące łączną moc 673 KM. Dzięki temu pojazd przyspiesza od 0 do 100 km/h w zaledwie 2,78 sekundy. Model zdążył pobić rekord na torze Nurburgring, ale ostatnie incydenty na torach wyścigowych rzucają cień na jego niezawodność.
Podczas testów na torach wyścigowych kilku chińskich entuzjastów motoryzacji miało problemy z hamulcami w SU7 Max. Jeden z testerów rozbił auto o bandę, ignorując ostrzeżenia elektroniki o potencjalnym przegrzaniu układu. Inny świadek twierdził, że kilka egzemplarzy wypadło z toru w tym samym miejscu. Główna przyczyna? Nadmierne zużycie klocków hamulcowych, które w ekstremalnych warunkach potrafią się zetrzeć już po 1,5 okrążenia. Zauważono również, że powierzchnia klocków jest stosunkowo mała względem mocy i masy pojazdu, co wywołało falę żartów w sieci.
Choć samochód korzysta z rekuperacji, która przejmuje część siły hamowania, nie rozwiązuje to problemów przy intensywnej jeździe. Konstrukcja układu hamulcowego, choć wystarczająca dla codziennego użytkowania, może nie sprostać ekstremalnym wymaganiom torów wyścigowych lub jazdy z wysokimi prędkościami.
Xiaomi SU7 Max to przypomnienie, że najwyższe osiągi wymagają doskonałej inżynierii w każdym detalu. Problemy z hamulcami mogą wpłynąć na odbiór marki i jej zdolność do zdobycia zaufania.
Komentarze (0)