Z pozoru zwykły dzień, zwykłe osiedle, zwykły plac zabaw. A jednak to, co wydarzyło się przy ul. Dąbrowskiego w Gorzowie, wywołało wśród przechodniów poruszenie, a nawet strach. Dwóch mężczyzn, wyraźnie wyłączonych z rzeczywistości, znajdowało się w nienaturalnych, wręcz przerażających pozycjach – zgięci w pół, bez ruchu, zupełnie obojętni na otoczenie.
Zaniepokojony czytelnik redakcji gorzowianin.com, który przekazał informację do redakcji, przyznał, że ich wygląd przypominał mu tzw. „efekt zombie”, znany z filmów w internecie, głównie tych nagrywanych w USA. To zjawisko kojarzone jest z osobami pod silnym wpływem substancji psychoaktywnych – takich jak syntetyczne dopalacze – które dosłownie zamrażają ciało, odcinają świadomość i pozostawiają człowieka w stanie półprzytomnym, często w dziwacznej, niekontrolowanej pozie.
Niepokój był tym większy, że wszystko działo się w środku dnia, w miejscu pełnym dzieci i rodzin. Plac zabaw to nie miejsce, w którym ktoś spodziewa się widoku przypominającego scenę z horroru. Przypadkowi świadkowie dzwonili na numer alarmowy 112, bo obawiali się, że mężczyznom może grozić niebezpieczeństwo – albo że ich obecność stanowi zagrożenie dla innych.
Jak relacjonują mieszkańcy, zanim pojawiły się służby, mężczyźni nadal pozostawali w tym dziwnym stanie – zgięci, otępiali, niereagujący. Nie krzyczeli, nie byli agresywni, ale właśnie ta bezruchowość i oderwanie od rzeczywistości zrobiły największe wrażenie.
To wydarzenie jest kolejnym sygnałem ostrzegawczym – nie tylko dla władz, ale i dla mieszkańców. Dopalacze, choć mniej obecne w mediach niż kilka lat temu, wciąż są realnym zagrożeniem. Trafiają do ludzi młodych, do osób z problemami, ale też przypadkowo – przez naiwną ciekawość czy brak świadomości skutków.
Obraz dwóch zgiętych postaci, nieruchomo stojących przy placu zabaw, zostanie w głowach świadków na długo.
Komentarze (0)