Były zawodnik KSW, komentator sportowy i legenda polskiego MMA – Łukasz „Juras” Jurkowski – w rozmowie z Żurnalistą odsłonił nieznany dotąd rozdział swojego życia. Choć wielu zna go z oktagonu i mediów, mało kto spodziewałby się, że po zakończeniu sportowej kariery szukał adrenaliny… na kibicowskich ustawkach.
– Trochę mi zaczęło brakować adrenaliny. Całe życie biłem się na gołe pięści, nowa forma adrenaliny. Myślałem, że jak pojadę na pierwszy raz, to stanę z tyłu i zobaczę – przyznał otwarcie Jurkowski. – To była duża awantura, kto ma wiedzieć, ten wie. A chłopaki: dawaj, idziesz z nami w pierwszym rzędzie – dodał, sugerując, że szybko przestał być tylko obserwatorem.
W rozmowie padły też mocne słowa o społecznej percepcji ludzi biorących udział w ustawkach. Juras podkreślił, że wbrew stereotypom nie są to bezmyślni bandyci. – Wszyscy, którzy uważają tych ludzi za idiotów, to też jestem idiotą, bo brałem w tym udział. Ludzie, którzy stoją w pierwszym szeregu ustawek, to ludzie, których doskonale znacie, ale nie wiecie, że oni to robią. To są ludzie wykształceni – adwokat, lekarz – zaznaczył.
Podkreślił również, że dla uczestników tych bójek nie chodzi o chuligaństwo w klasycznym znaczeniu – nie biją przypadkowych osób, nie demolują miast, nie chcą atencji. – W poszukiwaniu adrenaliny lubią dać sobie w lesie po ryju i nie robić krzywdy postronnym osobom – podsumował.
Wyznanie Jurkowskiego rozpaliło internet – jedni chwalą go za szczerość i autentyczność, inni krytykują za legitymizowanie brutalnych praktyk. Pewne jest jedno: „Juras” znów rozpalił dyskusję o tym, czym dziś są kibicowskie ustawki i kto tak naprawdę w nich uczestniczy.
Komentarze (0)