Nowa era serii M właśnie się rozpędza – i to dosłownie. BMW pracuje nad w pełni elektryczną wersją kultowego M3, która ma zadebiutować w ciągu najbliższych lat. Pierwsze prototypy już trafiły na tor Nürburgring, gdzie niemieccy inżynierowie dopracowują szczegóły prowadzenia, trakcji i ogólnej dynamiki jazdy.
Sam producent zapowiada, że nowe M3 ma być „dziełem sztuki” pod względem prowadzenia. Ale czy elektryczne serce i znacznie większa masa nie zabiją ducha legendarnego sportowego sedana?
Cztery silniki i 700 koni
Elektryczne M3 ma być prawdziwą bestią pod względem mocy. Zamiast klasycznego, rzędowego silnika spalinowego, pojawi się cztery niezależne silniki elektryczne – po jednym na każde koło. Taki układ nie tylko zapewni napęd na cztery koła z możliwością błyskawicznej regulacji momentu obrotowego, ale też umożliwi ekstremalną precyzję w zakrętach i pełną kontrolę trakcji nawet w najbardziej wymagających warunkach.
Moc całkowita zestawu ma wynosić około 700 KM, co oznacza, że pod względem osiągów nowe M3 może zostawić obecny model G80 daleko w tyle. Przynajmniej na prostej.
Prowadzenie jak w gokarcie?
BMW nie ukrywa, że największy nacisk kładzie na zachowanie samochodu w zakrętach. Inżynierowie mają do dyspozycji dane z torów wyścigowych, własne laboratoria i doświadczenie z serii iX czy i4 M50. Na Nürburgringu testowane są nowe systemy rozdziału momentu obrotowego i adaptacyjne zawieszenie, które mają sprawić, że mimo elektrycznego napędu i braku charakterystycznego brzmienia – emocje z jazdy będą na najwyższym poziomie.
Co więcej, dzięki czterem silnikom możliwa będzie jazda niemal „na żądanie” – z aktywnym sterowaniem siłą napędową na każde koło osobno. To może oznaczać nowe możliwości w driftowaniu, ustawianiu auta w zakręcie czy precyzji wyjścia z łuku. BMW chwali się, że kierowca dostanie większą kontrolę niż kiedykolwiek wcześniej.
Ale uwaga: prawie pół tony więcej
Niestety, nie wszystko wygląda tak kolorowo. Nowe M3 EV ma być nawet o 500 kg cięższe od obecnego modelu spalinowego, co oznacza, że masa własna zbliży się do granicy dwóch ton. I choć BMW obiecuje świetne rozłożenie masy i niskie położenie środka ciężkości, fizyki nie da się całkiem oszukać.
Waga będzie szczególnie odczuwalna przy ostrym hamowaniu i w ciasnych sekwencjach zakrętów. Nawet najnowocześniejsze zawieszenie i układ kierowniczy nie zniwelują do końca tego, co wnosi masa akumulatorów.
Czy to jeszcze M3?
To pytanie, które zadaje sobie wielu fanów marki. M3 od dekad było synonimem sportowej jazdy, idealnych proporcji między osiągami, masą i prowadzeniem. Elektryczna wersja zmienia wszystko: nie ma dźwięku rzędowej szóstki, nie ma manualnej skrzyni, nie ma klasycznej mechaniki. Jest za to elektryczna moc, cyfrowa precyzja i potężna masa.

Komentarze (0)