wbrew powszechnemu przekonaniu, zwiedzanie świata wcale nie wymaga bycia pilotem czy obsługiwaniem pasażerów na pokładzie samolotu. Wystarczy wyjść poza utarte schematy i poszukać mniej oczywistych ścieżek kariery. Okazuje się, że doskonałym biletem w świat może być... praca w muzeum. I to niekoniecznie w placówce poświęconej lotnictwu czy historii podróży.
Muzeum jako paszport do globtroterstwa
Jak wynika z medialnych doniesień, Karol Nawrocki, obecny prezes Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) i były dyrektor Muzeum II Wojny Światawej, odwiedził w ramach swojej pracy miejsca tak odległe jak Nowa Zelandia, Australia, Chiny, Japonia, Hawaje, Zimbabwe, Meksyk czy Argentyna. Wszystko to w ramach pełnienia obowiązków muzealnika i historyka.
Przykładem podróży o szczególnym znaczeniu miała być jego wizyta na Hawajach. Tamtejsze Pearl Harbor jest dla Amerykanów odpowiednikiem Westerplatte, więc obecność polskiego historyka i dyrektora muzeum mogła mieć znaczenie dyplomatyczne. Innym przykładem była wizyta w Zimbabwe, gdzie Nawrocki uczestniczył w renowacji polskiego cmentarza.
Jego liczne podróże stały się jednak przedmiotem kontrowersji. Krytycy twierdzą, że były one finansowane ze środków publicznych i nie zawsze w pełni uzasadnione. Sam Nawrocki broni się, argumentując, że były to istotne misje historyczne i dyplomatyczne.
Samorządowcy na tropach wielkich podróży
Podróże służbowe to jednak nie tylko domena muzealników. Kolejnym przykładem jest Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, któremu zarzucono, że jego zagraniczne delegacje przypominają „jedno wielkie biuro podróży”. W ciągu kilku lat miał odwiedzić między innymi Emiraty Arabskie, Turcję, Egipt, Argentynę, Chorwację, Hiszpanię, Portugalię i Stany Zjednoczone. Wyliczono mu, że przez ostatnie pięć lat spędził 250 dni na wyjazdach służbowych.
Jego przeciwnicy podkreślają, że niektóre z tych podróży mogły być niepotrzebne lub nadmiernie kosztowne. Zwolennicy natomiast wskazują na znaczenie międzynarodowych kontaktów i promocji Warszawy za granicą.
Polityczna rywalizacja na „miles & more”
Obecnie debata o podróżach polityków staje się jednym z tematów kampanii wyborczej. Zarzuty o kosztowne wyjazdy i zagraniczne delegacje są używane w politycznej walce zarówno przeciw Nawrockiemu, jak i Trzaskowskiemu. Pojawia się pytanie: czy lepiej postrzegany będzie kandydat, który odbył więcej podróży, czy ten, który był bardziej oszczędny?
Jak zwiedzić świat bez bycia pilotem?
Jeśli marzysz o podróżach, ale nie chcesz zdobywać licencji pilota czy pracować w liniach lotniczych, możesz rozważyć alternatywne ścieżki kariery. Oprócz pracy w muzeum możesz spróbować się w polityce lub samorządzie. Jak pokazują przykłady Nawrockiego i Trzaskowskiego, świat stoi otworem dla tych, którzy znajdą odpowiedni sposób na częste podróże służbowe.
Podróże w klasie biznes, oficjalne wizyty i delegacje to możliwość, która otwiera się nie tylko przed osobami transportującymi pasażerów, ale również przed tymi, którzy po prostu wiedzą, komu i gdzie podawać rękę. Wybór należy do Ciebie.
Komentarze (0)