Reaktor MARIA, jedyna tego typu instalacja w Polsce i jedna z nielicznych na świecie produkujących radioizotopy ratujące życie, od dwóch miesięcy stoi unieruchomiona. Powód? Wygasła licencja Państwowej Agencji Atomistyki (PAA), a nowej nie udało się uzyskać na czas. W tle – zarzuty o zaniedbania, brak kompetencji i kuriozalne spory o strefy bezpieczeństwa.
MARIA mogła im pomóc, ale nie działa
MARIA to nie tylko reaktor badawczy. To kluczowy dostawca molibdenu-99, izotopu niezbędnego w diagnostyce i leczeniu nowotworów. Gdy pracuje:
- ratuje życie 100 tys. osób tygodniowo na całym świecie,
- generuje 200 mln zł rocznego obrotu,
- szkoli kadry dla przyszłej polskiej energetyki jądrowej.
Od 1 kwietnia 2025 r. reaktor milczy. Winnych jest wielu, ale najbardziej szokuje brak podstawowej odpowiedzialności.
Dlaczego licencja nie została przedłużona?
Procedura powinna być formalnością. Tymczasem:
- Narodowe Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) złożyło wniosek o nową licencję w sierpniu 2024 r. – teoretycznie z wystarczającym wyprzedzeniem.
- PAA zgłosiła kilkaset uwag i dziesięciokrotnie wzywała NCBJ do uzupełnień.
- Największy spór dotyczył stref bezpieczeństwa – obszarów, które trzeba ewakuować w przypadku awarii.
Absurdalny spór
- NCBJ twierdzi, że strefa kończy się… na płocie ośrodka. Argumentują, że MARIA to mały reaktor badawczy, a nie elektrownia.
- PAA nalega, by wyznaczyć nowe strefy zgodnie z prawem atomowym z 2021 r. (które NCBJ… współtworzyło!).
- Problem? Gdyby przyjąć wymagania PAA, strefa objęłaby część Warszawy (Ursynów, Wawer), czyli milion ludzi. NCBJ nie ma prawa ich przesiedlać.
Kompetencyjna zapaść: „Jedyny ekspert nie żyje od 7 lat”
Najbardziej porażający jest fakt, że nikt w NCBJ nie potrafi wykonać nowych obliczeń dla stref bezpieczeństwa. Jak przyznał były dyrektor Krzysztof Kurek:
- Osoba odpowiedzialna za te kalkulacje zmarła w 2018 r.
- Nikt nie odtworzył jej wiedzy – dziś nikt nie wie, jak sprawdzić poprawność starych wyliczeń, a co dopiero przygotować nowe.
Czy MARIA zostanie uratowana?
W grę wchodzą trzy scenariusze:
- NCBJ w końcu dogada się z PAA – ale to wymagałoby natychmiastowych działań.
- Reaktor dostanie status „ośrodka specjalnego” – co może ułatwić finansowanie, ale nie rozwiąże problemu licencji.
- Polska straci pozycję na rynku radioizotopów – a pacjenci na całym świecie będą zdani na droższych dostawców.
To nie jest zwykły kryzys. To śmierć kliniczna
MARIA od lat jest niedoinwestowana. Liczyli, że „jakoś to będzie”, a teraz mamy efekt. Najgorsze, że w tle są podejrzenia o próby przejęcia części działalności przez firmy komercyjne, co podniesie ceny leków.
– mówi Tomasz Rożek
Czy ktoś poniesie konsekwencje? Na razie jedynym „kozłem ofiarnym” został odwołany dyrektor NCBJ. Tymczasem winę ponosi systemowa niegospodarność, brak długofalowej strategii i lekceważenie kluczowych kompetencji.
Dopóki żył Jan Paweł II to w polsce było normalniej. Po śmierci Papieża i dojściu do władzy PO wszystko zaczęło się walić.
kurek zasłużył bo myślał ze jakoś to będzie
trzeba być w uj ignorantem żeby tworzyć prawo a później to olewać
takich ludzi nie pakujcie na stanowiska z zarządcze
Warszawę objąłby „dystans planowania spożycia i kontroli towarów”. Jak sama nazwa wskazuje, obszar ten nie ma nic wspólnego z „przesiedlaniem ludności”.
Cenna informacja, czyli zwiększenie obszaru bezpieczeństwa oznacza w razie awarii ewentualną konieczność badania wody i ew. Zakaz spożywania dajmy na to warzyw czy owoców rosnących na tym terenie? Dobrze to rozumiem? Skąd się zatem wzięła informacja o „przesiedleniu” kilku dzielnic??