Czy można w jeden dzień przejść od marzeń o sławie do... płaczu przed kamerą? Lily Phillips, brytyjska modelka z OnlyFans, udowodniła, że tak. W październiku postanowiła pobić rekord (chyba w kategorii „Czego się nie robi dla klików”) i przespać się z 101 mężczyznami w ciągu 24 godzin. Wynik? Zamiast chwały – żal, trauma i, rzecz jasna, więcej subskrybentów.
Seks-maraton, którego nie poleciłaby nawet wrogowi
Lily Phillips wyruszyła w swoją „epicką podróż” w ramach dokumentu „I Slept With 100 Men in One Day” stworzonego przez Josha Petersa. Dzięki temu wyzwaniu jej liczba fanów na platformie X poszybowała do 775 tysięcy. Plan wydawał się prosty: jeden dzień, ponad setka partnerów, trochę łez i – voila! – wieczna sława w świecie internetu.
Zakończenie? O, to był prawdziwy plot twist. Lily, zamiast triumfalnie świętować swoje „osiągnięcie”, siedzi w wywiadzie i mówi z rozpaczą: „Czułam się jak robot, to nie było dobre.” Trudno się dziwić, bo według jej słów nie pamięta nawet większości mężczyzn, z którymi spędziła tę wielce inspirującą dobę. „Mogę wymienić tylko pięciu, sześciu, reszta to czarna dziura” – wyznaje. Brzmi to bardziej jak opis powrotu z kiepskiej imprezy niż historycznego wyczynu.
„Nie poleciłabym tego nikomu” – naprawdę?!
Phillips, która w pierwszej połowie dokumentu promieniała entuzjazmem, w drugiej zaczęła zauważać, że pomysł może nie był aż tak genialny. „To nie dla słabych dziewczyn”, przyznała z powagą, sugerując, że wymaga to jakiegoś nieopisanego hartu ducha. No cóż, Lisa Sparks – rekordzistka, która w 2004 roku w Polsce przespała się z 919 mężczyznami w ciągu jednego dnia – prawdopodobnie patrzy na te 101 z politowaniem.
Phillips dodała, że „taki maraton nie jest jak zwykły seks”. Naprawdę, Sherlocku? Kto by pomyślał, że uprawianie seksu 100 razy w ciągu jednej doby to nie to samo, co randka przy świecach i winie. Na pytanie, co było najgorsze, odpowiedziała: brak rozmów z mężczyznami. Nie wiemy, czy to romantyczne, czy jednak bardziej smutne.
Reakcja świata? Feministki wskazują palcem
Tutaj zaczyna się prawdziwa komedia. W internecie szybko zaczęły pojawiać się opinie, że winni całej sytuacji są oczywiście… mężczyźni. Lily Phillips z własnej woli zgłosiła się na ten „eksperyment”, zorganizowała go, promowała, a potem gorzko tego pożałowała. A kto ponosi winę? No, kto inny niż „toksyczny patriarchat” i ci, którzy skorzystali z jej zaproszenia.

Zamiast zakończyć swoją przygodę z ekstremalnymi rekordami, Lily postanowiła pójść o krok dalej. Zbiera teraz zespół… tysiąca mężczyzn, by powtórzyć maraton, który raz już ją zniszczył emocjonalnie. Wygląda na to, że trauma w świecie internetowej sławy to tylko przystanek na drodze do większych zasięgów.
A może chodzi po prostu o próbę pobicia rekordu Lisy Sparks? Lily, mamy radę: zanim dobijesz do 919, przemyśl, czy warto. Twoje łzy z pierwszego filmu sugerują, że jednak nie.
Maraton bez mety
Historia Lily Phillips to współczesny dramat w trzech aktach: ambicja, chaos, żal. Choć liczby robią wrażenie, to emocjonalny koszt i absurd tej sytuacji pokazują, że pogoń za internetową sławą potrafi zaprowadzić na naprawdę dziwne ścieżki. Na koniec pozostaje jedno pytanie: kto jeszcze uwierzy, że rekord w seks-maratonie to coś, co warto bić?
Lily Philips reflects on her sadness after sleeping with 100 guys in 1 day.
— Lois McLatchie Miller (@LoisMcLatch) December 11, 2024
1) she’s responsible for her own behaviour in this sick stunt
2) It’s also clear OF have turned women into plastic dolls – and the “models” themselves have bought this heartbreaking lie
BAN OF NOW 💔 pic.twitter.com/wDA6hpvNJZ
Ona jest Boska !!!!…..)))
Tak jest ambicja dać dupy 100 facetom. Kobiety 21 wieku oprócz ambicji do zabijania nienarodzonych dzieci mają ambicje do bycia pelnoetatowymi k… Co zrobić jak do niczego innego się nie nadają ani nic innego ich nie interesuje. Później żal i płacz i oczywiście źli mężczyźni. 🤔🫤🥴🫠. Logika 3 latka.
przykre na to patrzeć
dobry tekst! 🙂