Tegoroczne wybory prezydenckie w USA i prognozowane zwycięstwo w nich byłego prezydenta USA - Donalda Trumpa może jednak nie być tak oczywiste. Pojawiły się spekulacje na temat ewentualnej zmiany kandydata ze strony demokratów, a główną postacią, która miałaby wejść do gry, jest Michelle Obama, była pierwsza dama USA.
Według doniesień, demokraci planują wyjąć asa z rękawa, zastępując skompromitowanego Joe Bidena, który notuje spadek popularności, bardziej popularną i szanowaną postacią wśród amerykańskich wyborców. Plotki sugerują, że pomiędzy majem a sierpniem Joe Biden miałby zrzec się startu w nadchodzących wyborach na rzecz żony byłego prezydenta Baracka Obamy.
Michelle z mężem Barackiem Obamą, styczeń 2009
Pomysł ten mógłby stanowić siłę napędową demokratów, zwłaszcza w kontekście spadającej popularności Joe Bidena. Michelle Obama cieszy się ogromnym uznaniem wśród amerykańskiego społeczeństwa i byłaby potencjalnym asem w rękawie demokratów. Według doniesień z Waszyngtonu, Barack Obama miał już rozpocząć zbieranie funduszy na kampanię swojej żony.
Choć informacja nie została oficjalnie potwierdzona, spekulacje wokół tej kwestii są wzmacniane doniesieniami z różnych źródeł. Kanał YouTube „Dla Pieniędzy” podaje, że plotkę tę potwierdzają doniesienia z amerykańskiej stolicy.
Michelle Obama od lat jest obiektem zainteresowania mediów i spekulacji na temat jej ewentualnego startu w wyborach. Pomimo wielokrotnych pytań dziennikarzy, zawsze odpowiadała przecząco, negując możliwość udziału w wyścigu o fotel prezydencki. Jednakże słabnący w sondażach Joe Biden mógł zmienić jej zdanie i sprawić, że środowisko namówiło ją na start.
Gdyby demokraci faktycznie postawili na Michelle Obamę, sytuacja polityczna w USA mogłaby się skomplikować, a wybory stałyby się bardziej nieprzewidywalne. Czekamy na oficjalne potwierdzenie lub zaprzeczenie tych doniesień, pamiętając, że obecnie są to jedynie spekulacje i plotki.
Gdyby Michelle Obama wystartowała i wygrała w wyborach, stałaby się pierwszą kobietą, która zasiadła by w Białym Domu jako głowa państwa.
Michelle Obama w 2016 roku
Komentarze (0)