To już 10 lat minęło od wydarzeń spod jednego z warszawskich klubów, które zatrzymały polityczną karierę Przemysława Wiplera. Zdaniem policji ówczesny poseł naruszył nietykalność funkcjonariuszy i ich znieważył. Według Wiplera był to typowy przykład brutalnego nadużycia władzy ze strony policjantów. Jak po tych wydarzeniach potoczyła się kariera Przemysława Wiplera?
Przemysław Wipler to znany prawicowy polityk, od młodości związany ze środowiskiem konserwatywno-liberalnym – współtworzył Stowarzyszenie KoLiber, był redaktorem „Najwyższego Czasu”, pracował też w Centrum im. Adama Smitha. W swojej karierze politycznej odhaczył członkostwo w wielu partiach politycznych – był w Unii Polityki Realnej, Prawie i Sprawiedliwości, Polsce Razem (Jarosława Gowina), Kongresie Nowej Prawicy i w partii KORWiN/Nowa Nadzieja. Wipler był prócz tego także prezesem Stowarzyszenia „Republikanie”.
Jego karierą polityczną brutalnie wstrząsnął nieprzyjemny incydent sprzed dekady, który chętnie opisywał wszystkie polskie media a internauci złośliwie komentowali.
Radosne świętowanie, przykry finał
Feralnej nocy z 29 na 30 października Przemysław Wipler udał się znajomymi do warszawskich lokali, by jak twierdzi, uczcić piątą ciążę swojej żony. Miało być to zarazem jego pożegnanie z alkoholem. Sprawa obrała jednak niespodziewany obrót.
Wkrótce po tym polski internet i media obiegły zdjęcia Przemysława Wiplera w stanie świadczącym o przebytej ciężkiej nocy.
Jak ustaliły później media, około godziny 4 nad ranem, pod jednym z warszawskich lokali doszło do szamotaniny. Jak dziennikarzom powiedział Wipler, postanowił on włączyć się w awanturę. Nie wiedział jednak, czy biorą w niej udział klienci lokalu i policjanci czy też klienci i bramkarze.
Zaczął się szarpać, był agresywny. Kilka razy kopnął policjantkę. Użyliśmy siły fizycznej, pałek i gazu
– twierdził rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek.
„Interwencja” prędko się dla posła skończyła i został zatrzymany przez policję. Jak później relacjonował, użyto przeciwko niemu gazu, miał być także kopany a na koniec skuty kajdankami. Przez cały czas Wipler podtrzymywał, że to on padł ofiarą brutalności policji.
Z kolei według funkcjonariuszy to poseł naruszył ich nietykalność cielesną. Policjanci mieli też nie mieć świadomości, że mają do czynienia z posłem. Dlatego też obezwładnili go i zawieźli najpierw do izby wytrzeźwień, a następnie do szpitala.
Według mediów z badania, które przeprowadzono dopiero cztery godziny po zdarzeniu, wynika, że Przemysław Wipler miał we krwi 1,4 promila alkoholu.
Wina Wiplera
W trakcie trwającego w tej sprawie postępowania, w lutym 2014 roku Przemysław Wipler zrzekł się immunitetu przysługującego mu jako posłowi. W czerwcu tego samego roku prokuratura skierowała przeciwko Przemysławowi Wiplerowi akt oskarżenia. Posłowi zarzucono zmuszanie przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej przy naruszeniu ich nietykalności cielesnej, a także ich znieważenie. Przemysław Wipler nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów podtrzymując wersję, że to on miał zostać pobity przez policjantów.
Dwa lata później Wipler został uznany za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów i skazany na pół roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres dwóch lat próby oraz grzywnę w wysokości 10 000 zł. Został także zobowiązany do przeproszenia pokrzywdzonych. Apelacji nie złożył.
W ostatnich dwóch latach swojej kadencji poseł Wipler został aż trzykrotnie ukarany naganami przez Komisję Etyki Poselskiej. Dwukrotnie chodziło o zasadę rzetelności i o zasadę dbałości o dobre imię Sejmu, a raz – o zasadę odpowiedzialności. Pierwsze dwa przypadki były związane z wypowiedziami Wiplera na antenach stacji telewizyjnych a ostatni – z obraźliwą zdaniem KEP wypowiedzią Wiplera skierowaną pod adresem Premier Ewy Kopacz.
W sierpniu 2015 został wiceprezesem partii KORWiN, jednak w październikowych wyborach KW KORWiN nie przekroczył wyborczego progu w związku z czym Wipler nie uzyskał poselskiej reelekcji. W kwietniu 2017 Przemysław Wipler ogłosił zakończenie aktywności w partii KORWiN i wycofanie się z życia politycznego. Następne lata miał poświęcić na PR i lobbing.
Tytoniowy lobbing
Five Rand to firma PR którą kieruje Przemysław Wipler wraz z Michałem Krzymowskim. Adam Bielan określił ją mianem „rzeźników z Nowogrodzkiej„, zaznaczył też, że jest „znana, z czarnego PR-u i lobbingu” i ściśle związana z głośną aferą w NCBiR.
Oni mają bardzo bogate portfolio, bo z jednej strony uczestniczą w tzw. wojnach tytoniowych po stronie jednego z koncernów, z drugiej strony byli bardzo aktywni w blokowaniu ustawy o notariacie. Ich klientem jest poważna firma działająca na rynku pocztowym. Natomiast w tej sprawie myślę, że są połączeni ze wszystkimi aktorami, którzy się wyświetlają w tej aferze
– mówił Bielan.
Z branżą tytoniową Wipler związany jest od dawna. Jeszcze w 2013 roku „Rzeczpospolita” pisała o pracy, wówczas jeszcze posła PiS, dla British American Tobacco. W tym też czasie kierowana przez niego Fundacja Republikańska opublikowała opublikowała raport według którego rząd obciąża zbyt wielkimi podatkami niektórych producentów tytoniu.
O tym, że kontakty na linii Wipler – branża tytoniowa pozostają żywe może świadczyć m.in. wizyta Romana Jamiołkowski, dyrektora ds. korporacyjnych w British American Tobacco w siedzibie Five Rand na początku października tego roku, o czym na łamach Gazety Wyborczej pisała Dominika Wielowieyska.
Powrót do polityki i na ławę oskarżonych
W lipcu 2023, w trakcie kampanii wyborczej, Przemysław Wipler wrócił do swojej starej partii (o zmienionej nazwie) – Nowej Nadziei, stanowiącej część Konfederacji. Kandydował z pierwszego miejsca na liście w okręgu toruńskim i tym razem udało mu się uzyskać mandat poselski.
Tymczasem przeciwko Wiplerowi toczy się kolejna sprawa karna. Prokuratura oskarża go, że przez kilka lat z Fundacji Wolność i Nadzieja, której był prezesem, wyprowadził około 130 tysięcy złotych. Według śledczych płacił służbową kartą na prywatne cele.
Odwiedziny w najdroższych restauracjach, gadżety elektroniczne, bilety lotnicze do Brukseli, wina za 3500 zł – na to szły pieniądze od darczyńców. Aż 8000 zł zapłacił za taksówki wożące go po stolicy
– napisał w zawiadomieniu do prokuratury wiceprezes Fundacji Wolność i Nadzieja Łukasza Wróbel
W czwartek 26 października przesłuchano ostatniego świadka w tej sprawie. O ile nie pojawią się nowe wnioski dowodowe, to sąd powinien wkrótce ogłosić wyrok. Czy i tym razem Wipler zrzeknie się immunitetu, którego istnienia ma być przeciwnikiem?
IB
Very interesting subject, thanks for putting up.Money from blog
my web blog: Carlos Z